Spacer w koronach drzew - Słowacja - 16.09.2018r.

Dzisiejszą wycieczkę wymyśliła babcia. Zapakowani w samochód wujka Adusia, z nim samym za kierownicą, ruszyliśmy w stronę granicy. 
Docieramy do parking w Bachledowej Dolinie i stąd maszerujemy w górę. Szybko okazuję się, że liczyliśmy na dłuższą wędrówkę (a Nikolka na trudniejszą 😉), a tu już jesteśmy u celu. Czekamy chwilkę w kolejce i zaczynamy spacer. Widoki robią wrażenie, ale my, jako chodzący po górach, spodziewaliśmy się większego efektu WOW. 

W trakcie wyjścia na wieżę widokową strasznie wiało, zupełnie jakby był wielki przeciąg, na górze zdecydowanie lepiej i fajna "siatka" do chodzenia. Chociaż osobiście po trzecim przejściu miałam nogi "jak z waty", ale Nikolka się dopiero rozkręcała. 
Na dole byliśmy szczęśliwi, że dotarliśmy możliwie wcześnie, bo podczas naszego spaceru kolejka do kasy zrobiła się niewyobrażalnie długa i myślę, że 2 godziny nie wystarczyłyby na stanie w niej. Nikolka pobawiła się chwilę na placu zabaw, gdzie zdążyła poznać się z innymi dziećmi, które "trochę dziwnie mówią", ale różnica w języku nie przeszkodziła im w zabawie.
Powrót tą samą trasą, zarówno do auta, jak i do domu.