Tatry zimą - dzień 5 - Pałac Królowej Śniegu, labirynt, mini zoo, Zamek Tatrzański

Na czwartek, 1 marca, zaplanowałyśmy zupełnie inne atrakcje. Dzień zaczęłyśmy od spakowania wszystkich rzeczy, z racji że to dzień powrotu do domu. Pani, od której wynajmowałyśmy pokój, była tak miła, że znalazła miejsce na nasze bagaże.
Udałyśmy się pod Wielką Krokiew. Na jednym z kramów kupiłyśmy pamiątkowy magnes, a potem poszły na zaplanowane atrakcje.
Na pierwszy rzut poszło zwiedzanie Pałacu Królowej Śniegu, który Nikolka nazwała Pałacem Elsy z Krainy Lodu. Pierwszą lodową postacią jaką mijałyśmy był renifer, podobny do Svena, również z tej bajki. 

Drugą atrakcją był labirynt, w którym o mało się nie zgubiłyśmy na dobre. było sporo śmiechu i kręcenia się tymi samymi korytarzami. Natrafiłyśmy również na grupkę czterech dorosłych osób, które poszły do pracownika obiektu, aby ich wyprowadził. Żeby nie psuć sobie zabawy, dwie ścianki dalej odczekałyśmy, aby wyprowadzana grupka (kilka innych rodzin dołączyło) zniknęła nam z oczu. Po ok. 40 minutach dotarłyśmy do końca labiryntu. Z wieży widok na całość robi spore wrażenie.
Kolejne na liście było mini zoo. Przy wejściu skorzystałyśmy z możliwości zrobienia sobie zdjęcia trzymając słodką sowę na ręce (a w zasadzie na specjalnej rękawice). Nikolka sama się nie zdecydowała, ale ustawiła się do zdjęcia, do którego sowę trzymała mama Kasia.
Były kozy (jedną udało nam się pogłaskać), owca, sarny oraz daniel z ułamanym jednym porożem. W klatkach podziwiałyśmy różne ptaki, w tym pięknego, dostojnego orła.
Na koniec został nam Zamek Tatrzański ze wszystkimi zakamarkami i karuzelą przed wejściem.

Ilość kilometrów: 14,55
Ilość kroków: 20 373